Smutny temat. Lecz wiele osób chce się podzielić tym co przeżyło. Ja opiekowałam się kasztanowatą folblutką o imieniu Siódemka. W lato chodziła w rekreacji około 5 godzin dziennie + 2 tereny w te upalne dni. Miała bardzo napuchnięte nogi. Masowałam jej i wcierałam maść ochładzającą. Opuchlizna się zmniejszała. Gdy to zauważyli powiedzieli : Ma się dobrze. Niech pójdzie sobie jeszcze jedną godzine. I poszła. Na jazdach krzyżowała nogi. Godziny bez galopów, potem bez kłusa. Potem zabroniono mi się ją opiekować. Aż wkońcu przestała chodzić. Stępowała kiwając się w dwie strony. Odstawili ją na 3 dni. Cały czas dostawała owies by miała energię. Kładła się w boksie. 3-go dnia wypuścili ją na padok. Zaczęła galopować. Dostała kolki. Kładła się, ale ganiali ją by nie zdechła. Jednak po kilku godzinnych próbach położyła się. Turlała aż nastąpił skręt jelit. The End.
Opiszcie czy przytrafiło się u was coś przykrego?
Offline
Użytkownik
ja kochałam konia o imieniu Persepolis i był koniem sportowym jeździłam na nim na zawody itp. Pewnego dnia jak wywaliłam go na padok żeby się wybiegał to ogier z padoku obok wskoczył na niego i zaczął się z nim ścigać i wogóle kopał gowskakiwał na niego gryzł go aż Persiu nie wytrzymał umierał na moich oczach.
Offline
o raju Tragiczne. Ode mnie ze stajni po śmierci Siódemki umarły 3 konie. mówią ze Seven się mści i zabiera wszytskich do siebie. Przed nią około 3 lata temu umarł pierwszy kon - Wadżda.
ja na drugi dzień przyjechałam i 7 leżała pod derką. Była sztywna, zimna i wogóle. czułam ze zyje i jest obok mnie. rozmawiałam z nią, ale po godzinie zaczęli sie ludzie [przechodni z dziećmi] zbierać i trzeba było czerwoną taśmą obwinąć padok za stodołą by nikt tam nie chodził.
Offline
Użytkownik
Persepolis prakttycznie nie miał szans przeżycia ;( dużo miał wypadków. na hibertusie odwrócił sie bo jakiś koń zarżał i wpadl na drezwo ;( Potem się wywalił jak dębował ;(
Offline